Protetyka

Opada na powieki, ale najpierw na czubek głowy, opada jak zasłona, dajmy na to czerwona, taka jak z naszej sypialni, jest lekka (wiem, bo wieszałem), i miła w dotyku, choć sztuczna (natenczas może być), opada na ramiona, prawie oddycha (och gdybym ja nie musiał), prawie szepce, wspomina lepszymi wspomnieniami niż moje – co wczoraj, co przed tygodniem, co on powiedział, tamten wymyślił, co ja na to i dlaczego…

Wieczorem poszukuję protezy, lekkiej i zwiewnej jak zasłona, która podeprze mój strumień podświadomości, zanim opadnie w ramiona snu. Zapomnieć o czym mam nie myśleć i wyruszyć w duszy podróże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *