Jestem chory jak dawno już nie byłem. Opisywanie objawów na blogu, tak wprost, trąci trywialnością "że aż zęby bolą" (a boli mnie już prawie wszystko, więc w sumie zęby więcej, zęby mniej), ale z kolei zupełnie nie mam siły, a jeszcze bardziej ochoty, ubierania tej treści w jakąkolwiek formę. "Tasak w głowie" – no, może tylko na to mnie stać. Lecz przecież literatura faktograficzna nie jest oględna ani błyskotliwa, byłoby to nawet niewskazane.
Dawno nie bolało tak, lecz czuję, że fizyczny ból czasem spełnia jakąś oczyszczającą rolę od bólu psychicznego. Rzeczy stają się jakoś prostsze. Moje oczekiwanie sprowadza się do tego, aby przetrwać, wyjść z tego. Żadnych innych, wielkich nadziei.
Dobrego dnia życzę Państwu, jak i samemu sobie (a u mnie będzie dobry, tak czy inaczej, bo czy może być coś lepszego nad spędzenie dnia w łóżku…)