Skrót dnia, znów o zdrowiu

Dzisiejszy dzień spędzony w ambulatorium (o piątej nad ranem), na klinice, w szpitalu dziecięcym. Nie, nic poważnego, jak na razie. Takie na przykład doświadczenie, gdy na wycięcie trzeciego migdałka, w ramach NFZ, przyjmują na terminy w 2012 roku. No, jeśli na skierowaniu jest "pilne", to termin skraca się do 8-10 miesięcy (czyli 2011 rok gdzieś po wakacjach). Lecz przecież to jeden z najlepszych szpitali dziecięcych na południu Polski, więc z pewnością czekają pacjenci z o wiele poważniejszymi problemami. Lecz! (to już drugie "lecz" w tym samym akapicie) należy po prostu napomknąć, że być może stać nas na ulżenie dziecku w krótszym terminie, a już wraca się z powrotem do drzwi, za którymi padł tamte słowa, a teraz – czeka już wizytówka prywatnego gabinetu ordynatora oddziału. Mam ją tutaj, w foliowym etui, razem ze skierowaniem (chyba już niepotrzebnym) i książeczką ubezpieczeniową członków rodziny (również). Nie! To się jeszcze może przydać, bo czasem można wynagrodzić jedynie dwie, trzy pierwsze wizyty, a nie sam zabieg, i wcale nie za osiem miesięcy. Ale… to wszystko plotki…

Uwaga, to nie jest sarkazm, ani krytyka np. lekarzy. Naprawdę. Raczej miłe zaskoczenie, jak prosto załatwia się rzeczy. Postawa nie dziwienia się niczemu, pamiętam, widziałem ją po raz pierwszy u moich przyjaciół, dwa i trzy razy starszych ode mnie, gdy jako dziewiętnastolatek służyłem jako kierowca w podróży na Ukrainę. Podziwiałem ich, chciałem aspirować…

Dobrej nocy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *