Zostawiam Was dzisiaj z impresją-improwizacją… Ogarnięty nieprzepartą chęcią gry ściągnąłem do domu instrument mojego brata, z dobrą ważoną klawiaturą. Wieczorne granie, zesztywniałymi palcami – od niegrania od dawna, od grania sporadycznego, w zasadzie – od braku grania, bo moje granie raz na czas to w zasadzie niegranie…
(koniecznie trzeba słuchać na sprzęcie, na którym słychać w miarę niskie dźwięki)