Migawki z odjazdu

Kiedyś miejsce pobytu rodziny wyznaczało ognisko domowe, zapalało się go wkrótce po przybyciu na miejsce, gasiło tuż przed wyjazdem. Dziś jest to… router Internetowy, takie małe pudełeczko z anteną, które wozimy ze sobą wszędzie, a do którego wpina się końcówkę miejscowej sieci. Zaś pudełeczko jest na tyle sprytne, że potrafi poradzić sobie z większością konfiguracji w różnych miejscach. Jako że dziś pakujemy się już definitywnie, to ostatni zostanie zapakowany router.

Jeszcze o jednym genialnym przedmiocie, tak o nim myślę, za każdym razem, gdy po niego sięgam – to dziecięce łóżeczko normalnej wielkości, wytrzymałe i bezpieczne, rozkładające się w piętnaście sekund, a po złożeniu zajmujące objętość nieco pogrubionego futerału od skrzypiec. Co tam Nagrody Nobla, co poezja i proza światowa, wynalazki i odkrycia! Takie łóżeczko – jakie tam są zawiasy, jakie wsporniki – tego nawet nie widać, bo ukryte pod ciemnoniebieskim materiałem, na którym namalowano tylko znaki – tu nacisnąć a tu popchnąć (ang. push, pull). A siateczka, delikatna, a której ciekawskie i szarpiące pazurki Beniamina nie były w stanie naruszyć…!

No i wreszcie, przedostatniej nocy, ukradziono nam pod blokiem antenę od CB radia. Przyznaję, traktowałem to jako pewnego rodzaju test… Bo antena na magnesie, aż się prosiło, ja nie schowałem, a z drugiej strony – bodaj najtańsza na rynku, i ktoś nie bardzo się znał, sięgając po tę taniochę i tnąc kleszczami kabel; będzie go musiał wymieniać, a to nie bardzo niemożliwe, bo antena raczej nierozbieralna, sztukowanie zaś nie ma sensu, więc, żałuję, nie na wiele mu się przyda. Amator – żeby kradł choć tak, by coś z tego mieć, a tak ani on ani ja.

No ale mam za swoje, przez chwilę myślałem naiwnie, że wreszcie kupię lepszą antenę, ale zaraz potem przypomniałem sobie, że mam gdzieś starą i niewiele lepszą, tyle, że nie na magnesie, więc ktoś nie od razu ukradnie, za to ja, gwoli oszczędności, nie kupię nic nowego i lepszego, więc będzie tak, jak było, tylko że teraz mam kłopot, bo trochę zajmie podłączenie tej nowej (starej), no i dziurę w samochodzie muszę zrobić… Choć auto stare to i tak wszystko jedno… Ale jednak… dziura to dziura, trochę szkoda…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *