Mój syn

Beniamin przeżywa erupcję słów. Słów zrozumiałych, bo niezrozumiałe dla nas wygadywał od dawna. Tak więc w potoku sylab, zdań, całych akapitów, pięknie intonowanych, ze znakami przestankowymi, z gestykulacją i mimiką twarzy (urocza harmonia) – wyłania się coraz więcej słów w języku polskim i rumuńskim. Wpierw są one enigmatyczne, dopiero po sekundzie, dwóch, zdajemy sobie sprawę, że oto powiedział nowe dla niego słowo. Uczestniczenie w tym, samo obserwowanie – to jak spotkanie z przybyszem z obcej planety. Niewytłumaczalne, porażające zjawisko.

Ioana:
– On od dawna mówił do nas konkretne rzeczy, tylko swoimi słowami. Ale wiedział / czuł dokładnie, co chce powiedzieć i mówił to. Teraz zaczynamy mieć szansę go zrozumieć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *