Witaj Piotr!
Marta jest tak zajęta, że powierzyła mnie odpowiedź Tobie. Wiesz, wielu pacjentów…
Na pewno nie będę tak fachowy w słowach i pewnie dołożę coś od siebie, ale może nawet z pożytkiem. Rozmawialiśmy dzisiaj przy śniadaniu i przekazuję Tobie.
Odpowiedź brzmi – ściskać, jak najbardziej. Potrzeba bycia ściskanym tkwi w każdym człowieku, bez względu na to, czy był ściskany czy nie. Co więcej, ci co nie byli, tym bardziej do tego tęsknią później. Ale ponieważ nie byli, więc nie bardzo wiedzą i umieją, jak się do tego zabrać, i jak sprawić, żeby być ściskanym. To rodzi tym większe problemy, bo z jednej strony bardzo tego chcą, a z drugiej – nie wiedzą, jak to zrealizować. Brak wzorców, odruchów, poczucie winy, niskiej wartości – tego, że nie zasługują. Co próbują nadrobić w innych dziedzinach, dowartościować siebie. Niestety, substytut ściskania nie istnieje. Więc próbują siebie przekonać, że im to nie jest potrzebne… No sam widzisz, droga bez wyjścia.
Twoje dzieci, będąc ściskane w dzieciństwie, dadzą sobie radę później! Przede wszystkim łatwiej znajdą, poczują i dogadają się z podobnymi sobie. Mniej będą podatne na uroki "nieściskających", same – bardziej stabilne uczuciowo i zdolne do "ściskania innych".
Myślę, że nie musisz się obawiać. Zresztą, życie zawsze przyniesie coś równie ciekawego, co stresującego, nie martw się na zapas :-)))
Jakbyś pomyślał o jednym wieczorze z "sześcioraczkami" – mam nadzieję, że pamiętasz jeszcze te zestawy z kuflem – to byłoby miło, dokończylibyśmy rozmowę na ten i jeszcze inne tematy 😉
Trzymaj się, i nie daj się złapać (hehe, przy Twojej jeździe to będzie prędzej czy później). Pozdrawiam, Paweł.