Napisałeś do mnie dziś: "bracie szczęśliwy niepokojem"… Dla mnie – odkrywcze i genialne podsumowanie! Aż tak dobrze mnie znasz… To komfort, szczęście wręcz – nie muszę ukrywać, udawać, grać, i nie odrzucasz…
Szczęśliwy niepokojem. Teraz rozumiem, skąd te nocne wyprawy wśród chaszczy, nocą, nad Wisłą, tam, gdzie rano zdarzało się znajdować wisielców. Wśród nasypów kolejowych Prokocimia, wielkich, po których toczyły się grzmiące pociągi. Przejść przez wiadukt, zanim pojawi się na nim pędząca lokomotywa. Jeden niepokój gasiłem innym niepokojem – wypraw w ciemności, pędzenia rowerem po Rynku o pierwszej w nocy, porannym witaniem Bagrów. Młodzieńcze łamanie praw, po czym strach nie pozwalał spać, wyrzucał w tułaczkę w ruszających dopiero tramwajach i autobusach o czwartej nad ranem…