Trochę o dzieciach

Ci dwoje to najpiękniejsze cuda, jakie mogły się nam przydarzyć.

Jak to się dzieje, że półtoraroczne dziecko ma w sobie tyle elegancji, godności. Beniamin, nawet kiedy śpi, wygląda poważnie, zdecydowanie. Jakby był świadomy wszystkiego, czego się podejmuje – kiedy je, jeździ samochodzikiem, wchodzi na krzesło… Nawet kiedy śpi – bo właśnie zaglądnąłem do sypialni.

Beniamin, można tak powiedzieć, wyprzedza nasze wychowanie. On sam pierwszy zainteresował się nocnikiem. On ciągle mówi, komentuje to, co robi, jakby myślał na głos. I powoli poszerza swój niewielki na razie słownik wyrazów. Fantastyczne, kiedy z jego bełkotliwego potoku sylab można czasem wyodrębnić konkretne słowo. Powtarzamy je wtedy razem – raz on, raz my – aż do znudzenia. Jego język, podobnie jak świadomość, to jakby wyłanianie się konkretnych kształtów z falującego oceanu, przybierającego raz taką raz inną formę. (Przypominam mi się "Solaris" Lema.)

Sara ma świat już zarysowane ogólne kierunki swojego świata, teraz go poszerza. Sara potrzebuje więcej "materiału", w tym momencie dostarcza go przedszkole. Ale mam wrażenie, że to za mało. W potoku codziennych spraw i zabaw przydało by się szersze urozmaicenie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *