Puste mieszkanie… Zatrzymane w czasie łóżeczka dzieci, zabawki. Zadziwiające, ile jest tych drobnych przedmiotów, które żyją wraz z czteroosobową rodziną, a stają się martwe przy jednym człowieku. Zdałem sobie sprawę, jak niewiele potrzebuję. Również, na przykład, jedzenia.
Rodzina istnieje dla mnie w słuchawce telefonu, w oknie Skype’a, w plikach wideo, kręconych komórką, które dostaję. Sara opowiada szczegółowo, co robiła, widziała. Przypomina sobie na bieżąco, podczas rozmowy, a ja słucham i wiem, jakie to ważne, że słucham. Znam dobrze to uczucie, gdy czyjś brak uwagi zbija mnie z tropu.
To rozstanie jest inne niż poprzednie. Nie mam czasu na samotność. Najpierw – choroba – a to towarzysz, z którym jest się samotnym sam na sam. Nie odstępuje ani na chwilę. Teraz, gdy czuję się lepiej – dostaję mnóstwo telefonów i spraw do załatwienia.
Tata kręci się wokół, tata świetnie gotuje. Pyta za każdym razem – jak rosół, barszcz, bigos. Wszystko świetne, ale on jakby nie wierzył. W trakcie tego współżycia z tatą mam okazję się zastanowić, dlaczego jestem jaki jestem. Ale to inny i dłuższy temat…