On jest po to…

Trzecią już noc spędziłem w pracy, wracam do domu o 6-7 rano, zasypiam, budzę się na obiad, biorę na godzinny spacer jednego dzieciaka, albo od razu zasypiam znowu. Po południu – znów do pracy. Nie jest to ekscytujące. Przeciwnie, wyłania się skądś uczucie nonsensu tego. Uczucie – uczuciem. Trudno z nim dyskutować.

Wiele rzeczy wydaje się nonsensownych, idiotycznych, bez pojęcia. Co więcej – one może nawet takimi są. Ale tylko do momentu, kiedy popatrzy się na nie pod kątem pieniędzy. Wtedy może okazać się, że całkowicie spełniają swoje zadanie.

Za oknem piękna "mazurska" pogoda, słońce i wiatr, rozczesujący liście i drobne gałązki. Ten wiatr jest po to, aby go łapać w białe płachty, odwracać ku niemu twarz, wyczuwając jego kierunek. Wyczuwając po to, by te płachty-żagle tym lepiej napiąć. Lepiej ustawisz – szybciej popłyniesz.

Płachty napiąć… I posłuchać, jak garnki pod pokładem tłuką się – przy zmianie halsu. "Hej, trzymać tam kuchenkę z makaronem!". Nie utrzymali, bo jeden musiał wyjść pomóc przy szotach, a drugiemu zabrakło trzeciej ręki. Trudno, będzie obiad bez…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *