Książka Jerzego Stuhra została przeze mnie połknięta, i kiedy pisałem o objawieniu w natknięciu się na nią, to miałem na myśli ten moment – bardzo właściwy – kiedy była mi potrzebna. Znalazłem w niej jedne wątki, do których sam dochodziłem, inne – które zacząłem podejrzewać, i jeszcze inne – dla mnie odkrywcze. Ale przede wszystkim pomogła mi na drodze do zrozumienia aktora. Bo nie mam wątpliwości, że jest to ktoś inny od tak wielu pozostałych ludzi, których znałem do niedawna.
W tej drodze Pan Jerzy pomaga znacząco, ponieważ pisze zupełnie szczerze. Tego jestem pewien.
Prawda bycia, a nie kreowania na ekranie, była dla mnie fascynująca. Jak ją osiągnąć? (…) Nie przestać być sobą, ani ciut ładniejszym, mądrzejszym, atrakcyjniejszym. Oby mnie tutaj nie dopadł Megalomanio albo narcystyczna zawodowa choroba. Z pasją zacząłem oglądać filmy dokumentalne Kieślowskiego, Marcela Łozińskiego, Kosińskiego, Karabasza. Od amatorów w nich występujących – stop! nie występujących, będących na ekranie – nauczyłem się prawdy bycia. Ja, zawodowy aktor, od amatorów! Tysiąc razy bardziej niż wszyscy Kmicice, Wołodyjowscy, Wokulscy wzruszał mnie Grala z filmu "Życiorys" Krzysztofa; jego "Nocny portier" porażał bardziej niż Azja Tuhajbejowicz czy Janosik.
J. Stuhr, "Sercowa choroba, czyli moje życie w sztuce", Czytelnik, W-wa 1992, s 224
Skoro lubię głupie żarty, to dlaczego na przykład w programie rozrywkowym, w farsie czy komedii mem udawać, że fuj, że nie przystoi, bo jestem artystą, bo jestem powołany i tak dalej; lubię głupio żartować i będę to robił, jeżeli będzie po temu okazja, również na scenie czy w filmie, bo nienawidzę udawać, że jestem kim innym, jeśli mogę nie udawać kogo innego, a mogę robić, i będę robił tylko to, co lubię!
Wyobraź sobie, Czytelniku, że oglądasz siebie z tyłu. Gdy idziesz, na przykład. Widziałeś to kiedyś? (…) poproś, żonę, żeby cię nakręciła z tyłu, jak idziesz kaczkowato, łysiejący, w pomiętych portkach, ogólnie sflaczały. (…) Takim jesteś Ty! Takim cie widzimy my wszyscy i taki twój obraz istnieje naprawdę. I taki jesteś dla nas ciekawszy, prawdziwszy niż wtedy, kiedy starasz się być kimś innym…
s. 227
Te fragmenty są dla mnie bardzo cenne, bo utwierdzają wiarę w sens prawdy, szczególnie w teatrze czy w filmie. Panie Jurku, dziękuję!