W sobotę: realizuję dwa przedstawienia. Między nimi – przerwa 45 minut. W pracy mam rower, stary, 22 letni. Wyciągam go, wypadam na ulicę. Pędzę na Rynek, pędzę między ludźmi, pędzę przeskakując szyny dawnego tramwaju – na ulicy Szewskiej. Dogonić mnie mogą tylko spojrzenia. Szum powietrza w uszach, szum opon, szum sobotniego Rynku, szumi wreszcie i w głowie.
Patrzę – idzie Gośka, z naszego teatru. Z nią – nieznajoma dziewczyna, o pozytywnej energii promieniującej z twarzy. Skinięcie dłoni, pozdrawiam. Gadu gadu. Przypominam sobie, że mam w plecaku aparat. Gestem przyciągam tę nieznaną mi twarz – warto zrobić jej zdjęcie, więc bliżej, bliżej. Pionowy kadr, później poziomy, trochę w lewo, pokazuję dłonią gdzie patrzeć. Trzaska migawka, najwyżej sześć razy. Przechodzący obok facet, z paskiem EOS DIGITAL na szyi, woła:
– Podryw na aparat? Trzeba sobie kupić lepszy!
– To nie zależy od aparatu! – odpowiadam. Cóż, właśnie takiego paska się pozbyłem, a aparat okleiłem zieloną taśmą, żeby nie wyglądał za dobrze.
– A od czego?
– To pan nie wie?
Gdy później w teatrze pytam Gośkę o imię i adres tej dziewczyny, słyszę:
– Coś ty, przecież to W…R….!
…
…
…
– Acha…
("Kto nie wie, niech nie pyta." A propos – z czego to jest cytat?)