Pięć i pół godziny temu rozpocząłem kolejny rok życia. Uczestniczę w czymś, czego nie rozumiem i nie widzę szansy zrozumieć, choć w tym pływam. Wszystkie uderzenia szczęścia i wszystkie marne i nieliczne smutki nadchodzą jak fale, przepływają, a ja mogę tylko ustawiać się tak, aby nie za bardzo uderzały w pierś. I czasem wydaje mi się, że to jest wszystko.