Patrzę na to moje fotografowanie w różnych miejscach, w teatrze, na ulicy, wśród ludzi i zdaję sobie coraz mocniej sprawę z tego, że fotografia wymaga kontekstu. Zdjęcia robione w określonej grupie ludzi, dla tych ludzi znaczą dużo więcej, niż dla innych. Stąd np. w artykułach o wybitnych fotografach, gdy pokazuje się ich 2-3 zdjęcia, a choćby nawet 10 zdjęć, to zwykle nie robią one wrażenia, wyglądają marnie, i prawie każdemu wydaje się, że zrobiłby takie samo. Tak tak, najbardziej wybitne zdjęcia wyglądają przeważnie na zupełnie zwykłe. Ale żeby je ocenić, trzeba znać kontekst, w jakim zostały zrobione, zostały zestawione i zaistniały.
Stąd też nieszczęście internetowych forów fotograficznych, w których użytkownicy publikują średnio 10 zdjęć na minutę. Szalona masówka najróżniejszych zdjęć zupełnie niszczy ich kontekst.
Zresztą, jak powiedział mój przyjaciel Michał, kontekst jest też tym, co przesądza o naszym odczuwaniu szczęścia… 😉