Widzę tę twarz – przebłyskami – na ulicy w szybach sklepowych wystaw, w oknach przejeżdżających tramwajów… Przebiegającą między półkami w hipermarkecie, odbijającą się w lustrach, wychylającą zza rogu i znikającą, rozpływającą się… Widzę ją w jednym geście – odwrócenia głowy, spuszczenia oczu, uśmiechu. Błogiego ułożenia na moim ramieniu… Próbuję ja – ten ruch głowy – może podobny, może ten sam? Czy to możliwe, że mamy coś wspólnego…? Czy to ja z tamtej twarzy, emocji, fascynacji, czy ona ze mnie? Chciałbym z niej wziąć, niech osiądzie we mnie, zostanie. Zafascynowane czarne oczy Twojej dowcipnej twarzy chciałbym zatrzymać przy sobie, Beniaminie!