Wsiada. Najpierw tułów. Później otrzepuje nogi ze śniegu i półobrotem lokuje je na pedałach. Ręce na kierownicę. Jest. Jest w czymś znajomym i przyjaznym. Jest jak w łonie matki, w ramionach oczekiwanej kochanki, w leżaku na słonecznej plaży, w fotelu domowego zacisza, w ciepłej wannie… Jest.
Wszystko jest na swoim miejscu, on jest na swoim miejscu, jego prawa noga jest na swoim miejscu, lewa noga, ręce, wyciągnięte, ich skóra dotyka innej skóry, obłego kształtu – są na swoim miejscu – pewnym i spokojnym.
któryś zakręt będzie zbyt ciasny
Metalowe ciało ożywa. Drgnienie, lekkie, z gracją, z lekkim ukołysaniem, ze stanowczym gestem. Pod opuszkami palców, pod powierzchnią stóp, pod oparciem ud – wyczekiwanie, by spełnić jego życzenie. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze chwilę, zanim ciepło rozleje się wewnątrz bijącego z pod maską serca. Powoli, coraz wyżej, delikatnie, rozgrzewa, rozpędza, oswaja…
któryś zakręt będzie zbyt ciasny
Strzałka pnie się w górę, pomruk rośnie, zdaje się, bez końca – im wyżej, tym lżej. Jak niedźwiedź, niby ociężały, gdy ruszy do natarcia jest zwinny i szybki, nie do zatrzymania ni zbicia z tropu. Nie do uwierzenia… Znikają problemy… Spełnić każde życzenie… Lekko… Pewnie… Naprzód… Bez wysiłku… Bez wątpliwości… Jeszcze… Dalej, szybciej… dlaczego nie… jeszcze…
któryś zakręt będzie zbyt ciasny
Trzynaście kilometrów od jego domu stoi przy drodze krzyż. Trzej chłopcy nie wyszli cało z rozbitego BMW. Było sucho? Jechali 120 km na godzinę? Niemożliwe, przy tej prędkości trzeba postradać zmysły, żeby na prostej, suchej i równej drodze BMW wypadło z trasy. Więc ile? 180 km?
Może przeskoczyć jeszcze jeden samochód? To tylko trochę dodać gazu. Jeden drobny ruch kierownicą, małe naciśnięcie na hamulec – i będzie OK…
To złudzenie. Złudzenie, któremu trudno się oprzeć, które obezwładnia, zachwyca, odrywa od ziemi w miarę, jak strzałka posuwa się w górę – cztery tysiące, pięć tysięcy obrotów. I wydaje się, że wszystko jest coraz prostsze, wszystko możliwe, że każdy zakręt, każda przeszkoda, każde hamowanie, każdy ruch ręką kierownicy…
któryś zakręt będzie zbyt ciasny
Dziś przejeżdżał obok miejsca w którym… Wczoraj dogonił lekką mgiełkę. Termometr wskazywał minus jeden. Wchodząc w zakręt poczuł ledwo zauważalne "zmiękczenie" kierownicy. To znany sygnał. A może mu się zdawało? Wychodząc z zakrętu pocisnął pedał, i… może w ciągu sekundy lub dwóch pędzące 110 km/h półtoratonowe cielsko stanęło bokiem!!! Wciśnięcie sprzęgła i kontra kierownicą – błyskawiczny, zbawczy, automatyczny odruch. Jak żółtodziób – wypadłby z drogi do środka zakrętu. Do środka – jak żółtodziób!
któryś zakręt będzie zbyt ciasny
Powtarza to zdanie jak mantrę. Powtarza, kiedy w lusterku znikają samochody. Gdy wskazówka ot tak sobie dotyka 180, gdy ktoś próbuje się zmierzyć z BMW serii 5, choćby nawet czternastoletnim. Zmierzyć się choćby to passatem, albo octavią, albo jakąś mazdą. Ale to przecież tylko zabawki… Nie próbuje się z nimi ścigać, nie musi. Bo to jest zupełnie inny sort, inny świat, w który trudno uwierzyć, jeśli się w nim nie było…
któryś zakręt będzie zbyt ciasny