O korupcji

Przeczytane w gazecie o korupcji w służbie zdrowia:

Jest w tym skomplikowanym zagadnieniu miejsce na autentyczną wdzięczność pacjenta, którą chce jakoś wyrazić, ale w podtekście, niemal zawsze, ukrywa się grube świństwo. Nawet jeśli po zakończeniu leczenia dajemy różę czy czekoladki, zawsze kołacze w podświadomości nadzieja, że "następnym razem" ten człowiek będzie dla nas życzliwy. A stąd już niewielki krok do czystej łapówki. Na przykład, za "przyspieszenie" operacji czy jakiegoś badania albo za "specjalną opiekę" ze strony zespołu medycznego. A to naprawdę skandal, bo osoba dająca łapówkę musi mieć świadomość, że te ułatwienia osiąga kosztem innych pacjentów.

Polska Gazeta Krakowska, 25 września 2008

Autorem tych słów jest pan Adam Sandauer, przewodniczący stowarzyszenia pacjentów "Primum Non Nocere".

Nazwa niewiele mi mówi, widocznie to stowarzyszenie jest jest dla mnie. Natomiast niepokoi mnie to, że pan Adam Sandauer znakomicie wie, co "prawie zawsze" kryje się za moim poczuciem wdzięczności i sposobem jego wyrażenia. W takim razie oświadczam, że mam ukrytych sporo świństw, i nie tylko grubych, ale i wielkich, ogromnych oraz wołających o pomstę do nieba.

Druga kwestia, o której dość rzadko słyszę, to dokładne określenie, co jest korupcją, a co nie. Moim zdaniem korupcja polega na uzależnieniu sposobu leczenia, badań, opieki itp. od przyjęcia korzyści majątkowej. Dlatego zachodzić ona może wyłącznie przed lub w trakcie leczenia. Natomiast po zakończeniu leczenia mówienie o przyjęciu łapówki jest nieporozumieniem. I tu chciałbym oświadczyć, że wtedy mogę lekarzowi, pielęgniarce, portierowi lub pani w kiosku oddać np. mój samochód, jeśli miałbym takie życzenie, i nikomu nic do tego (po zapłaceniu podatku od darowizny, oczywiście).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *