Przeczytane w gazecie o korupcji w służbie zdrowia:
Autorem tych słów jest pan Adam Sandauer, przewodniczący stowarzyszenia pacjentów "Primum Non Nocere".
Nazwa niewiele mi mówi, widocznie to stowarzyszenie jest jest dla mnie. Natomiast niepokoi mnie to, że pan Adam Sandauer znakomicie wie, co "prawie zawsze" kryje się za moim poczuciem wdzięczności i sposobem jego wyrażenia. W takim razie oświadczam, że mam ukrytych sporo świństw, i nie tylko grubych, ale i wielkich, ogromnych oraz wołających o pomstę do nieba.
Druga kwestia, o której dość rzadko słyszę, to dokładne określenie, co jest korupcją, a co nie. Moim zdaniem korupcja polega na uzależnieniu sposobu leczenia, badań, opieki itp. od przyjęcia korzyści majątkowej. Dlatego zachodzić ona może wyłącznie przed lub w trakcie leczenia. Natomiast po zakończeniu leczenia mówienie o przyjęciu łapówki jest nieporozumieniem. I tu chciałbym oświadczyć, że wtedy mogę lekarzowi, pielęgniarce, portierowi lub pani w kiosku oddać np. mój samochód, jeśli miałbym takie życzenie, i nikomu nic do tego (po zapłaceniu podatku od darowizny, oczywiście).