Rankiem jeszcze cicho. Zza okna odgłos samolotu… Szum ubrania zbieranego z suszarki i składanego. Jeszcze nietrudno rozróżnić skarpetki Sary i Beniamina, w przyszłości pozostanie chyba tylko kolor…
Ja, Piotr, wyrzucam z siebie to, czego nie mogę utrzymać w środku, co przyjemne, ekscytujące, ale również poplątane i męczące.
Rankiem jeszcze cicho. Zza okna odgłos samolotu… Szum ubrania zbieranego z suszarki i składanego. Jeszcze nietrudno rozróżnić skarpetki Sary i Beniamina, w przyszłości pozostanie chyba tylko kolor…