Głos w telefonie:
– Kochanie, pralka nie działa.
– To znaczy co się dzieje?
– Leje. Bardzo.
– Którędy?
– Chyba spod pojemnika na proszek. Przez uszczelkę.
– Acha…
Nieważne, że "spod pojemnika na proszek" raczej wyklucza się z "przez uszczelkę"… problem pozostaje.
Za każdym razem, gdy słyszę podobne zdanie, obiecuję sobie, że więcej nie kupimy Polaru. Wydawało mi się, że pralka powinna popracować przynajmniej dziesięć lat bez większego bólu. Niestety, tę pralkę poznałem zbyt dobrze w ciągu tych dziesięciu lat, aby nazwać tę znajomość: bez bólu.
Jedząc kolację zastanawiałem się, czy porozmawiam z nią po dobroci czy siłą. Ale w końcu to ona dyktuje warunki. Szybko okazało się, że woda przelewa się, bo pralka nie wyczuwa, kiedy powinna przestać ją pobierać. Odpowiedzialny za to jest mały czujnik ciśnienia, do którego prowadzi rureczka, podłączona drugim końcem z dolną częścią bębna. Podczas pobierania wody słup cieczy w rureczce podnosi się powodując wzrost ciśnienia w czujniku, wygięcie membrany i rozwarcie styków elektrycznych. Sam czujnik posiada regulację i można go kalibrować, nawet samemu.
Możliwe powody awarii:
1) zatkana rureczka,
2) rozszczelnienie rureczki lub jej połączeń,
3) rozkalibrowanie czujnika.
Ad1) By to sprawdzić najłatwiej przedmuchać rureczkę płucami. Jeśli nie można liczyć na obce, trzeba zaangażować własne.
Ad2) Po odłączeniu czujnika można to sprawdzić dmuchając w rureczkę podczas gdy w bębnie znajduje się woda. Jeśli słychać bulgot bez żadnych dodatkowych dźwięków – powinno być OK. Natomiast samo połączenie z czujnikiem należy sprawdzić zakładając solidnie na niego rureczkę, posługując się przy tym wszelkimi dostępnymi zmysłami – dotykiem, wzrokiem, węchem i tak dalej.
Ad3) Wstępnie można sprawdzić dmuchając w czujnik i słuchając "cykania". Oceniając, jak mocno trzeba dmuchnąć aby "cyknęło".
UWAGA! Podczas dmuchania lepiej wyłączyć pralkę z kontaktu, ponieważ podczas tej operacji styki elektryczne, siłą rzeczy, muszą znaleźć się bardzo blisko ust. Szkoda stracić, choćby tylko na jakiś czas, przyjemność z picia piwa, o innych sprawach nie wspominając.
A więc jednak punkt 3. Wstępne kalibrowanie – poprzez dmuchanie. Kalibrowanie ostateczne – podczas pracy pralki, obserwując przez okienko poziom wody, i kręcąc odpowiednią śrubką. Uwaga na kable elektryczne! Jest w nich prawdziwe 230 Voltów, sprawdziłem to kiedyś na własnych palcach.
Jestem szczęśliwy, pralka wreszcie pierze, proszek się pieni. Na wszelki wypadek zostawiam jeszcze obok narzędzia, to taki przesąd, a może żeby ją trochę postraszyć. Oczywiście, że nie zakręcam obudowy śrubkami – nie robię tego już od lat! ;-)))
———–
Dwa lata wcześniej.
Dzwonię do firmy Polar, w słuchawce słyszę żeński głos. Chodzi mi o wężyki prowadzące od elektrozaworów do pojemnika na proszek – pytam, gdzie mogę je kupić. Odpowiedź brzmi – tych wężyków już nie ma, bo pralka nie jest produkowana. Nie ma w magazynie, może są w jakichś sklepach, ale w jakich i gdzie – tego pani z Polaru nie może wskazać.
– Co mam robić? – pytam – przecież mam wasz produkt, którego nie mogę używać, a który przecież nie jest jeszcze tak stary.
– Nie wiem, proszę pana, niech pan szuka.
– Ale gdzie? Skoro pani nie może mi niczego wskazać, to gdzie mam szukać??
– Nie wiem. Nic panu więcej nie powiem.
Właśnie dlatego jeszcze długo nie kupię niczego z Polaru.