Żegnamy się, albo się nie żegnamy… Odchodzimy od siebie, albo nie odchodzimy. Przestajemy rozmawiać… Tak. Przestajemy się widzieć. Na tydzień… to mało. Na miesiąc… Pół roku może… Może rok. Nie dlatego, że się nam nie chce, że nie potrzebujemy siebie. Dlatego, że się nie rozumiemy, rozczarowani, w niezaspokojonych emocjach. Że brak nam słów, by powiedzieć. Brak sposobu, by dotrzeć. Może uchylonych drzwi… Może ten pokój jeszcze nie jest gotowy…
Natykamy się na siebie w końcu, nie ci sami. Jako inni ludzie mamy szansę… nową… Odkrywamy tę inność… Cieszy… 🙂 …