Niedzielne zajęcia z Kubą Dąbrowskim zainspirowały mnie. Na ich fali popłynąłem – w poniedziałek szczęśliwie udało mi się zadzwonić do Krzysztofa Glondysa, realizującego program Wejściówka w krakowskiej TVP. We wtorek od godziny dziewiątej rano, trzymając w ręku aparat fotograficzny, towarzyszyłem ekipie telewizyjnej, pracującej w studiu. Później przedzierałem się wraz z chłopakami dźwigającymi kamerę i statyw przez ulice starej części Krakowa. Moje zadanie – fotoreportaż z produkcji programu telewizyjnego.
Mam w pamięci sposób, w jaki Kuba opowiadał o swojej pracy i o sobie. Kuba w sposobie myślenia i odczuwania ma sporo z mojego brata, tak bardzo mi go przypominał. Sposoby konstrukcji zdań, zawieszenia głosu, wynikające z tego, że nagle jego myśl skręcała gdzieś w boczną uliczkę… – nagle, niespodziewanie. Ale potrafił powrócić i wprowadzić nas w nią, chwilę na nas zaczekać.
Opowiadał o zdjęciach dla Przekroju, Vivy, Machiny… Dla każdego "klienta" musiały mieć inny charakter. Sprostać temu może wszechstronnie wykształcony fotograf. W prosto, bez napuszenia wypowiadanych słowach odkrywał ogrom doświadczenia i pracy.
Pamiętam, że podczas mojej drogi edukacji niewiele miałem przystanków, w których szanowano indywidualności. Były one raczej wyśmiewane albo ignorowane. Tymczasem piękno kryje się w różnorodności i często – dziwności. Piękno warto w sobie pielęgnować, choćby po to, aby inni mogli czuć się w naszym towarzystwie dobrze, spokojnie i bezpiecznie.