Szaranagajama

Od dwóch dni chodzi za mną ten wiersz, znany ze szkoły podstawowej. Tak więc i dla Was to pewnie żadna nowość. Już wtedy, tam w klasie, czytając go wzrokiem, wśród moich dawnych kolegów siedzących przy brzydkich ławkach z metalu i płyty paździerzowej, czułem to coś, co czuję i teraz. Nawet jeśli dzisiaj podkładam sobie pod niego ileś tam więcej moich przeżyć, łącznie z tym ostatnim. Tak, ja niedawno miałem mój piec podobny do bramy triumfalnej. I sam się go pozbyłem, z premedytacją i bezdyskusyjnie, bo tak było trzeba. To, co pozostało, wystarczy mi, puste miejsce się zabliźnia, staje się moją nową wartością.

Ten wiersz idealnie pasuje do moich przeżyć, genialnie oddaje mój stosunek do tych chwil, których szczęście a następnie nieszczęście było sprowokowane przeze mnie samego. Ach, to "przymróżenie oka", to zaangażowanie! A jednocześnie świadomość, że piec jest tylko piecem… To niesamowite i niemożliwe (zdawało by się) pogodzenie zaangażowania w tragedię z dystansem do niej.

Nie muszę sam pisać wierszy, jestem wdzięczny, że ktoś zrobił to za mnie. Jestem szczęśliwy, że ktoś poczuł to, co ja. Dzięki paru strofom wiem, że nie jestem sam.


Mam piec
podobny do bramy tryumfalnej!

Zabierają mi piec
podobny do bramy tryumfalnej!!

Oddajcie mi piec
podobny do bramy tryumfalnej!!!

Zabrali.

Została po nim tylko
szara
naga
jama
szara naga jama.

I to mi wystarczy:
szara naga jama
szara naga jama
sza-ra-na-ga-ja-ma
szaranagajama

Miron Białoszewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *