Nie odbieram poczty – boję się, że będzie tam coś do zrobienia, do zdecydowania, do zastanowienia. Wiem, że czekają na mnie sprawy. Oddalam je od siebie, mam wrażenie, że im bardziej opóźnię zajęcie się nimi, tym więcej będę miał spokoju.
Lekka dezorientacja w domu. Kapcie córki pozostawione w jednym kącie, spodnie – w innym. Co i w jakiej kolejności – mycie, ubieranie, śniadanie. Kiedy nie robi się tego na codzień, to nie jest łatwo. Ja mam szczęście – większość piątku spędziłem z Sarą, większość soboty. Tak więc dziś, w niedzielę, rozumiemy się całkiem dobrze. Nabieramy tempa przy zmianie pampersa, nakładaniu spodni. Sara chętnie je śniadanie.
Po południu – idziemy na spacer. Zabieram rower, jedzie ze mną na dołączonym foteliku. "Tato, nie tak szybko" – dziś jest wiatr, który rozwiewa jej włosy.