Nie mogę się nadziwić jak to jest, że dusza nie chce do snu. Widocznie moja córka jest już bardziej dojrzała pod tym względem ode mnie. Wieczorem w pewnym momencie żegna się z babcią, bierze mamę za rękę i mówi – do łóżeczka. Trzeba oczywiście przejść cały rytuał – mycie, przebieranie – ale kiedy wreszcie dotrze do łóżka, układa się – to na jednym, to na drugim boku, słucha bajki, powtarzając szeptem niektóre słowa… I usypia… Po prostu to lubi, choć kiedyś – nienawidziła.
Ja nie mogę tak sobie iść spać. Czekam jeszcze na jakiś znak, jakieś przeżycie – jakby mi ich brakowało w ciągu dnia. Wracam do domu samochodem, po pustej drodze osiągam prędkość, jaką tylko ten samochód potrafi osiągnąć. Słucham muzyki. Może dlatego nie chcę spać po powrocie. Sen to jak śmierć. A życie jest tak ciekawe. Choć zapewne i jutro czeka mnie dzień…
Lubię ogromnie obserwować moją córkę. To fascynujące kiedy ona próbuje zrozumieć coś nowego. Niektórzy rodzice spieszą z wyjaśnieniami, instrukcjami. I odbierają dziecku napiękniejsze chwile samodzielnego odkrycia.
Bardzo często łapię się na tym, że widzę w Sarze siebie. Rozumiem jej wyrazy twarzy, kiedy czemuś się przygląda, coś próbuje zrozumieć. Rozumiem, dlaczego zaprzecza czemuś, rozumiem o co jej chodzi, gdy coś robi na przekór. Rozumiem, kiedy coś jest jeszcze dla niej za trudne. Zdarza się, że ona żartuje ze mnie, bo ja czasem żartuję z niej. Czy to możliwe, żeby dwuletnie dziecko żartowało sobie – całkiem zresztą sympatycznie, zaczepiając go – z ojcem…
Jest między nami jakaś nić porozumienia – mam wrażenie, że wyczuwam ją. To jest nie do opisania. Widzę w niej siebie – nie tyle pod względem intelektualnym, bo w tym rozwoju dzieli nas sporo – ale wiedzę, że emocjonalnie jesteśmy bardzo sobie bliscy. Dzięki małej Sarze mam wrażenie, że emocjonalnie niewiele się zmieniłem od czasu mojego dzieciństwa, choć nauczyłem się intelektualnie panować nad uczuciami w niektórych momentach. Ale mamy te same odruchy, te same zamyślenia, tę fascynację… Ona mnie naprawdę rozumie – to, co chcę powiedzieć, wyjaśnić.
Nie wiem czy coś na świecie może dorównać człowiekowi, nawet jeśli jest to dziecko. Samodzielna istota, której nie można zawłaszczyć – jak samochód, komputer, mieszkanie. Albo traktuje się je poważnie, jak człowieka, albo kiedyś pokaże nam figę z makiem…