„Banalne”(?) pytanie

Kiedyś na jednym z forów internetowych na których czasem piszę, przyznałem się, że właśnie zastanawiam się nad sensem życia. Od razu zaczęto się zastanawiać, jakie to problemy skłoniły mnie do tych rozważań. Czy nad sensem życia zastanawiają się tylko ludzie w depresji? Czy zastanawianie się nad sensem życia dowodzi, że się go nie posiada, albo się go straciło?

Przyznanie się w gronie przyjaciół, znajomych, współpracowników do owych rozważań powoduje chyba raczej kiwanie z politowaniem głowami. Tak, jakby każdy normalny człowiek nie myślał nad sensem życia, jakby było to zadanie banalne, dziecinne, zdradzało niedojrzałość.

Mnie przypomina to banalizowanie pytania, na które nie bardzo chcemy, może nie umiemy przekonywująco odpowiedzieć. Albo chcemy tę odpowiedź zachować tylko dla siebie…? Czyżby sens był tak osobistą, intymną wartością, o której nie rozmawia się z każdym? Chyba jednak to ostatnie… Choć jeden z moich mądrych przyjaciół powiedział, że nie spodziewa się że wielu ludzi ma silne przekonanie o sensie swojego życia…

Mnie brakuje rozmów o sensie. Gdy wracam do domu w nocy samochodem i widzę na szosie te czerwonych i białych świateł, to zastanawiam się co popycha ludzi w nich siedzących do tego, by jechali tymi samochodami. Ale nie chodzi o odpowiedź – jadę do domu, odwożę dzieci, dostarczam meble…  Chodzi o to, co powoduje, że ludzie podejmują choćby najprostsze działania. Czy przyzwyczajenie, czy zaprogramowana konieczność utrzymania się przy życiu, czy świadome dążenie do uświadomionego sobie celu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *