Dziś usypiałem moją córkę. "Usypiałem" – to złe określenie.
Kiedy pomyślę, jak bardzo zmieniło się zasypianie Sary w ciągu ostatniego pół roku, to wydaje mi się to nieprawdopodobne. Wcześniej – wyłącznie podczas karmienia. Ioana wchodziła do łóżeczka, albo karmiła pomiędzy szczebelkami.
Dzisiaj – moja mała dziewczyna chce iść spać. Wystarczy, że o tym wspomniałem, w sypialni włączyłem nocną lampkę. Zdjęła buty i chciała wejść do łóżeczka – ale powiedziałem, że musi się jeszcze umyć. Gdy kończyliśmy zapytała – "Spać? Lubię". Układając się do snu zadrżała z radości, bałem się, że się pobudzi i trudno będzie jej usnąć. "Połóż" powiedziała do mnie. Nie minęło pół minuty, jak dobiegł mnie jej równy oddech.