Dziś jest drugi dzień, kiedy Sara poszła spać razem ze mną, nie z Ioaną. Mała córka bardzo to przeżywa, próbuje poszukiwać mamy i różnymi metodami nakłonić mnie, żebyśmy "szli do mamy". Chyba stosuje metody "nie wprost" – np. chce misia, ale nie podoba jej się żaden, którego jej pokazuję. Nie woła wprost "do mamy", bo wtedy odpowiadam wprost: "dzisiaj jesteś ze mną". Wydaje mi się, jakby zdemaskowała nasze metody, kiedy tak często odwracamy jej uwagę. Próbuje robić to samo? Czy dziecko 21 miesięczne jest już do tego zdolne…?
Sara płacze przeraźliwie, raz przychodzi do mnie, innym razem – ucieka z rezygnacją i większym krzykiem. Niestety, muszę jej spokojnie dawać do zrozumienia, że nie ma innego wyjścia. Nie będzie dziś mamy, nie ma na to szans. Musi się z tym pogodzić, a to tylko kwestia czasu, zmęczenia i złamania jej determinacji. W końcu zasypia, dziś bardziej spokojnie niż wczoraj, godząc się na moje towarzystwo jak na jedyny ratunek, na który może liczyć. Kontynuuję opowiadanie bajki z wczoraj. Pytam, czy pamięta pieska, kotka… Odpowiada "tak" – jakby usłyszała uniewinniający wyrok w sądzie…
Sara nie wie jeszcze, że celem naszych zabiegów jest też pożegnanie jej z piersią matki – ostoją bezpieczeństwa. Wydaje mi się to tak niesamowite, że prawie takie same sytuacje rozpoznaję w dorosłym życiu. Nasze tragedie rozgrywają się tylko w innej scenografii, ale są takie same. Ktoś nas zawiódł, wypadki potoczyły się nie tak, jak chcemy, życie skręciło nagle w inną stronę i już nigdy nie będzie tak, jak było. Rozpaczamy, pytamy: dlaczego. Odpowiedź jest jasna – człowiekowi przeznaczono podążać po drodze życia, i moim zdaniem – zmierzać do dorosłości, samodzielności. Te dwie cechy pojmuję poprzez pryzmat Pisma Świętego – dojrzałość, która nie szkodzi, ale stwarza w sobie silną ostoję dobra, żeby dawać je innym. Żeby do niej dojść trzeba sporo doświadczyć a jednocześnie przenieść ponad wirami życia ten ideał.
Doświadczanie bólu, choćby tego drobnego, jest nieuniknione. Inaczej każdy z nas pozostałby niemowlęciem. Natura ludzka każdą rzeczywistość zaadoptuje do swojej skali, i chociażby postawiona w raju, to za chwilę odnajdzie i tak swoje dramaty. Jeśli brak zmagań z otoczeniem, zwraca się przeciwko sobie. Człowiek potrzebuje zmagania i walki, a ponieważ ma zaprogramowany rozwój i eksplorację nowych terenów, nie może obyć się bez konfliktów, wygranych i przegranych sytuacji…