Powstrzymuję się od porównywania mojej córki z innymi dziećmi – to zdanie nie może być prawdziwe… Ale przecież jestem świadomy, że nie znam innych dzieci. Sam mam tylko jedno, nie mam z kim porównywać.
Sara mnie "powala", mówiąc potocznie. Byliśmy wczoraj w sklepie samoobsługowym, wieczorem. Chciała mnie trzymać za rękę, ale wyplotłem palec z jej uścisku i pobiegłem w głąb sklepu, uśmiechając się do niej. Podjęła zabawę. Szukaliśmy razem – jajek, twarogu. Dotykała wielkich kartonów w miejscach, gdzie były namalowane banany i jabłka. "Banana". Wkładała mi do koszyka różne artykuły, a ja przekonywałem, że nie wszystko potrzebujemy.
Kiedy wjechaliśmy samochodem do garażu, wskazałem na drzwi i poprosiłem o zamknięcie. Ochodzo popchała je, a potem i drugie – sama, bez pokazywania czy namawiania. Gdy szliśmy do wejścia do domu pokazała mi, że trzeba zgasić światło na podwórku. Zanim się zorientowałem, sama przycisnęła klawisz.
Sara ma szesnaście miesięcy. Nie mogę się nadziwić, że może tyle rozumieć, choć jeszcze niewiele mówi. Znów fascynacja – w tej małej głowie już powstał mały świat. Inny niż mój, inny niż wszystkie. Nikt nie będzie miał do niego dostępu. Samotny, choć wśród ludzi, samodzielny, choć zależny od innych. Oby jak najbardziej.