Cień Lema

Między trzydziestką a czterdziestką, bliżej tej drugiej: smuga cienia – kiedy już przychodzi akceptować warunki nie podpisanego kontraktu, narzuconego bez pytania, kiedy wiadomo, że to, co obowiązuje innych, odnosi się i do ciebie, że z tej reguły nie ma wyjątków: chociaż to przeciwne naturze, należy się jednak starzeć. Dotąd robiło to po kryjomu ciału – tego już nie dość. Wymagana jest zgoda.


Z żalem przerywam cytat, choć przecież kontynuować, to byłoby przepisywać jeszcze i jeszcze, i zakończyć pewnie nie tyle kilka akapitów, co stron dalej. Wróciłem na chwilę do moich lat nastoletnich, w których fascynacja nauką pchała mnie do fantastyki. Nie znosiłem fantazy – tych bajek, w których nie było nic naukowego. Za to opisy fizycznych zjawisk, dopiero co odkrytych, a w fantastyce już dawno wykorzystanych w nowych wynalazkach i broniach, opisy nieznanych i przez to cudownych fenomenów, przyciągały moją wyobraźnię, mając obok lektury – jedyny dostępny mi wtedy "naukowy" podręcznik, który mógł rzucić nikłe światło na owe tajemnicze cuda – słownik wyrazów obcych.

Mając tak w pamięci, być może po lekturze Eden, że w anihilacji powstają mezony, zapytałem o nie o wiele starszego przyjaciela. Odpowiedzią, że o tym będę się uczył na studiach, tyle zaostrzył mój apetyt, co rozczarował.

Właśnie wróciłem to tych kilku kart, z których pochodzi cytat, i wiem, że nie muszę się wstydzić tego, co czytałem. Choć wtedy przelatywałem błyskawicznym wzrokiem nad owymi rozważaniami, łowiąc paragrafy posuwające akcję do przodu, to teraz właśnie te introspektywne, w których myśl przewija się w kunsztowny sposób, z niezliczonymi odblaskami skojarzeń, porównań, z wewnętrznym, własnym, wewnętrznym dramatyzmem, są moją dumą.

Kunszt twórcy objawia się w wielopoziomowości dzieła, które tworzy. To jak budowa okresowa w muzyce, i w literaturze istnieje mistrzostwo w połączeniu dwóch wyrazów ze sobą po to, aby w końcu zbudować zdanie. W połączeniu zdań, by otrzymać myśl. W połączeniu myśli, by stworzyć ciąg napięć i ich rozładowań. Za każdym razem, gdy tworzy się kolejna składowa dzieła o szerszym zasięgu, dostrzec w niej można ich własne wzajemne zależności, celowość. To jak spoglądać na fraktal w coraz to większym powiększeniu i stwierdzać, że choć badamy coraz to mniejsze cegiełki, to każda z nich jest zbudowana z kunsztownym rozmysłem.

I nie tylko w treści, które dzieła przekazują, ale i w aurze, atmosferze, jak i w sposobie, w którym owa treść i aura jest budowana, tkwi mistrzostwo. Misternie tkana sieć nie tylko zdarzeń "zewnętrznych", ale również wewnętrznych przemian bohaterów, zazębiają się ze sobą, tworząc ostateczny kształt, coś jakby fabułę, tyle że obejmującą nie tylko akcję powiększoną o to, co przedtem i potem, ale całość dzieła, ze wszystkimi jego ekspresjami i niedopowiedzeniami.

Na koniec jeszcze jeden cytat. To nic, że dotyczy starości, nie to jest najważniejsze, ale celność, skrótowość i giętkość wypowiedzi, której nie można wydedukować – mistrz może ją tylko wydać z siebie jednym tchem, tak po prostu.

Starzejemy się bowiem jak dzieci, to znaczy odmawiając zgody na to, na co zgoda nasza jest z góry niepotrzebna (…)

Stanisław Lem "Opowieści o pilocie Pirxie" – Ananke

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *