Tego, co widzicie poniżej, nie było tak naprawdę na ulicy. Kształt był mniej więcej ten sam, ale jego wymowa – zasadniczo inna. Ale w szarości i mroku tamtego wieczoru można sobie wyobrazić lepszy świat, a nawet przetransponować ten, który jest, do weselszej tonacji. Fotografia na to pozwala, o wiele szybciej niż np. malarstwo. Obraz z krakowskiej ulicy, taki, jaki ja chcę widzieć.
Wielka płaszczyzna ściany kamienicy nie poczuje się niezręcznie pod wpływem takiej interpretacji. Nie poczuje się w ogóle. Jeśli tylko nie wybiegnie do mnie właściciel albo zarządca, i nie przegoni, to naprawdę nie muszę się zastanawiać, czy ktoś cokolwiek czuje w związku z moim odczuwaniem ściany kamienicy. A właśnie ta rzecz jest nieosiągalna przy fotografowaniu ludzi.