Takie tam narzekanie

Siedzę prze komputerem i wrzucam na stronę www biogramy twórców, które dostałem emailem. Taka to zwykła robota sekretarki, nudna, żmudna, a czas płynie. Mając wolną od myślenia głowę zastanawiam się, jak to możliwe, że ludzie, którzy mają fantastyczne CV i są m.in. twórcami na przykład video-artu (czyli na co dzień tworzą na komputerach piękne rzeczy), mają tak fatalnie sformatowany tekst mówiący o nich. Ktoś, kto im to pisał lub przepisywał, zamiast cudzysłowów otwierających wstawiał dwa przecinki, a zamiast zamykających – dwa apostrofy. Nie wiedział też, że przed przecinkiem nie zostawia się spacji… Nie wspomnę o tym, że czasem też zdarza się formowanie akapitu za pomocą odstępów. I tak sobie myślę, że oni to CV wysyłają do różnych miejsc, i wszędzie tam jakiś pracownik – grafik, łamacz tekstu, czy nawet zwykła sekretarka – mozolnie poprawiają te spontaniczne inwencje, wykorzeniając jak samorosłe krzaki.

To w sumie są oczywiście małe bzdurki, ale kiedy się głupawo je poprawia, to takie przychodzą myśli do głowy. Przepraszam, już kończę…

Nieskończone

Montuję scenę filmową – wrzucania Jonasza do wody. To fantastyczne, że dysponując zaledwie kilkoma ujęciami z nocnej szarpaniny, odgłosami stękań mężczyzn i tupotu ich nóg, oraz ledwo kilkoma efektami burzy i deszczu, można stworzyć całą symfonię burzy i katastrofy. Symfonię – w znaczeniu przebiegu napięcia, najróżniejszego kolorytu dźwięków, można opowiedzieć całą historię, ale nie wydarzeń, tylko ludzkiej duszy. Warunek jest jeden – należy wyzwolić się z dążenia do wiernego odtwarzania rzeczywistości.

Możliwości jest tyle, że boję się, bo czuję, że musiałbym się oddać tylko temu zajęciu. Że przy samej burzy grzebałbym się może i z tydzień, aż zrobiłbym z tego drobiazgową plecionkę. I tu dopada mnie kolejna obawa – czy to złożyło by się w jakiś sens, a jeśli już – czy ktoś by to dostrzegł, czy byłoby to zrozumiałe jeszcze dla kogoś? A jeśli nawet – to czy wywołane wrażenie byłoby warte włożonego wysiłku?

Artysta nie zastanawia się chyba nad tym, tylko po prostu robi to, co chce. Robi robi, a potem umiera.

Wróciłem

Wróciłem do domu. Już w sobotę nad ranem. Z warsztatów plastyczno-fotograficzno-filmowych. Atmosfera ciągle żyje we mnie. Obiecuję sobie – żadnego radia, żadnych informacji politycznych, najchętniej poszedłbym do czytelni i zanurzył się w albumach np. z projektami plakatów. Oczywiście, to nie będzie możliwe 😉


Stanąć na planie filmu: pokutnicy z Niniwy nad jeziorem Lubie.

Luźne

Nikt się nie wypowiedział po poprzednim wpisem, tak więc może jest zupełnie inaczej niż ja myślę – może każda kobieta chciałaby stanąć na wybiegu, ubrać się tak, jak tamte, być oceniana. Jeśli wykazuję naiwność, napiszcie o tym, w końcu nie musicie się podpisywać, przynajmniej nie własnym imieniem 🙂

Czasem wydaje mi się, że kształt tego świata, (w zakresie, w którym ma wpływ człowiek) zależy tylko od tego, że ktoś jeden potrafi zinterpretować ten świat na swój sposób i przekonać do swojej wizji innych ludzi, i to w dodatku tak, że oni są nawet zadowoleni z tego, co ten jeden wymyślił.

Niedobrze, wyszło zbyt skomplikowane zdanie. Pomyślę, jak to wyrazić inaczej. Najlepiej napisać opowiadanie 🙂

Zdjęcia ze spektaklu

Machnąłem dziś kolejne zdjęcia z kolejnego spektaklu. Możecie je zobaczyć tutaj:

Mam poczucie dobrze zrobionej roboty. Zdjęcia oddają atmosferę i charakter przedstawienia. Jeśli są czasem chaotyczne, nieuporządkowane, krzywe itp. to właśnie tak ma być, to nie jest przypadek ani fuszerka. Zresztą i tak były wybierane pod kątem marketingowym, czyli "są ładne", no bo powinny takie być…

Co na nich widać? Że brać aktorska rzuciła się w przepaść bez asekuracji. I to jest fajne. "My w finale", Teatr Bagatela, reżyseria Iwona Jera.

edycja (kolejna)

Mam! Szukałem słowa "podtekst" zamiast "pretekst", nie mogłem go wydobyć z pamięci, dziś się udało, więc zamieniłem: była mistrzynią klawiatury wątłych podtekstów.

edycja

Poprzedni wpis poprawiałem kilka razy. Przed chwilą irytowało mnie jeszcze to, że słowo "pretekst" pojawiało się dwa razy, a pochodzi nieco z innego kręgu niż reszta słów, również dźwiękowo… Uwierało nieuzasadnionym kantem…

Wyrzucić z siebie

Zasiąść przy instrumencie – przy tym, który pozostał jeszcze choć trochę w palcach… Zatracić logikę i intelekt, niech popłyną emocje, przez palce do klawiszy… Ale nie mam instrumentu pod ręką…

Wyrazić słowem jest trudniej, podobnie jak wyrazić fotografią trudniej niż malarstwem. Coś, co zawiera silne złudzenie rzeczywistości trzeba z tej rzeczywistości wyrwać, by stworzyć inną. To już łatwiej z muzyką, bo ona nie jest rzeczywista.