Jezus w moim miasteczku

Siedzę w kuchni przy oknie, światło zgaszone, migają lampki. Nie mamy choinki, jaką w domu miała zawsze Ioana, a ja – nigdy. Ale mamy kolorowe lampki, zawieszone na oknie. Mrugają…

Szukam miejsca, gdzie w moim małym miasteczku mógłby się narodzić Jezus. Z pewnością nie byłby to mój dom ani żaden inny należący do moich przyjaciół i znajomych. W zasadzie jedynym miejscem, które znalazłem, byłaby… noclegownia. Jest niedaleko szkoły.

Nie piszę o tym ze smutkiem czy rozgoryczeniem. Rozumiem też, że nie dowiedziałbym się o tych narodzinach, na pewno nie od razu, tak jak pasterze. W zasadzie kiedy miałbym możliwość się o nich dowiedzieć? Nie wiem… Przez moment postawiłem się w sytuacji Natanaela, wątpiącego czy może być coś sensownego na tym świecie. Nie wierzę mediom, dostrzegam względność nauki, filozofii, sądownictwa… Co mnie mogłoby zachwycić? Czyli – po czym poznałbym Jego?

Wiara dobra na sen

Zapaść w sen… to przestać zdawać sobie sprawę… Naiwne przekonanie, że dopóki czuwam, to mogę kontrolować życie, a kiedy usnę, to wymyka mi się ono z rąk, oddaję je we władanie komuś, o kim nic nie wiem, albo oddaję przypadkowi lub nicości. Jakbym ciągle musiał sprawdzać, co się wokół dzieje, jakby groziło mi nieustanne niebezpieczeństwo, któremu tylko moja uwaga i wola może zapobiec.

Nie powiem, rzeczywiście. Żeby spokojnie zasnąć potrzeba nie tak małej dozy wiary. Trochę wiary – na koniec dnia – się przyda…

Tęsknij

Jeśli tęsknisz – tęsknij!
Spokojna tęsknota to kropla na skałę.
Nie bój się tęsknić, choć to trochę boli.
Nie bój się trochę-bólu.

Tęsknij ludziom w twarz,
nie spuszczaj wzroku
to nic wstydliwego.
Że wierzysz,
że może być lepiej.