Przystanek ulokowano przy dwupasmowej drodze. Za przejściem dla pieszych jest pawilon handlowy. Za pawilonem otwiera się osiedle. Już za pawilonem odchodzi od ulicy alejka i zmierza w głąb, pomiędzy bloki. Za alejką jest plac zabaw, albo był, może. Zresztą zimą to nie ma znaczenia. Zaraz zaraz, raczej nie. Za alejką jest krótki rząd garaży. Potem kolejna alejka, bo garaże stykają się ze sobą tylnymi ścianami, i od drugiej strony też potrzebny jest dojazd. Dalej – parking i dopiero potem plac zabaw. A może został z niego tylko trawnik, nie pamiętam. Potem już chyba parkan otaczający krzewy i drzewa. W zasadzie, mimo, że kiedyś przechodziłem tędy codziennie przez pięć lat, to do dziś nie pamiętam, skąd na skraju osiedla składającego się z bloków wziął się niewielki teren jak leśny, otoczony metalowym parkanem.
Mniejsza z tym. Ciekawe jest… przynajmniej mnie wydaje się ciekawe… Powiem inaczej – zaskoczyło mnie drzewo, które rośnie przy ulicy, gdzieś tam, gdzie stoją garaże. Między drzewem a garażami prowadzi chodnik. W zasadzie zaskoczyło mnie nie tyle drzewo, co jego cień na chodniku.
Drzewo wysyła czarne promienie oplatające chodnik i przyległości. Czarnego promienia nie da się ominąć. Dziwne też sprawia wrażenie, kiedy stopa zetknie się z czarnym cieniem. Jest on jak ośmiornica, może zastygła w bezruchu, ale prawdopodobnie tylko na chwilę. A ośmiornice, jak słyszałem, potrafią być ogromnie szybkie, człowiek nie ma z nimi większych szans i w zetknięciu może liczyć tylko na łut szczęścia.
Przez chwilę myślałem, czy nie znajdę innej drogi. Jest taka, przez środek osiedla, ale trzeba iść o wiele dalej. A o jedenastej w nocy nie mam na to ochoty. Próbowałem przeskoczyć rozłożyste ramiona, grube macki, i te mniejsze nawet mi się udało. Przy grubszym zawadziłem trochę o czarne ramię, ale musiałem mieć szczęście, ośmiornica nie drgnęła. Ufff, kto by się spodziewał, że na ostatniej prostej przed domem – taka przeszkoda! No ale przeszkody stawia się właśnie tam, gdzie są najmniej spodziewane.
Już dobrze. Jeśli jutro, za dnia, będę szedł tą drogą, to cienia nie będzie. Aha, bo cień bierze się właśnie od lampy, stojącej tuż przy drzewie. Ktoś nie rozważył tej lokalizacji. A może drzewo urosło? Gdy było młode, małe, o cienkich ramionach, cień nie stanowił większej przeszkody. Lampa wygląda mi na starą, możliwe więc, że niebezpieczeństwo powstało wraz z czasem i nie było zaplanowane ani nie jest wynikiem niedbalstwa czy braku przewidywania.
Niemniej zdarzenie to dowodzi, że świat wokół nas żyje swoim życiem. Czasem może się nam wydawać, że tylko my pędzimy do przodu, że u nas się coś zmienia, a u innych – nie. A to nieprawda. Wszystko się zmienia i często nas zaskakuje. I właśnie wtedy, kiedy myślimy już, by położyć się w miękkiej pościeli, ze szklanką mleka tuż przed snem, staje nam na drodze niespodziewana ośmiornica. Taki nasz los, że i wtedy trzeba coś poradzić…
No dobrze. A teraz mogę wreszcie spokojnie zasnąć…