„Zmiany, których będziemy świadkami w ciągu najbliższych kilkunastu lat będą większe niż te, które zaszły w całym wieku XX.” – prof. Dennis Meadows.
Zmiany te niestety nie będą „na lepsze”. Cytuję większy fragment wypowiedzi profesora, który w latach 70-tych zrealizował pracę badawczą pt. „Granice wzrostu”.
Nasz system gospodarczy i finansowy jest narzędziem, które opracowaliśmy i które odzwierciedla nasze cele i wartości. Ludzie nie martwią się o przyszłość, koncentrują się wyłącznie na problemach bieżących. Dlatego mamy tak poważny kryzys zadłużenia. Dług jest przeciwieństwem obawy o przyszłość. Każdy, kto zadłuża się mówi: Nie obchodzi mnie to, co się stanie. A gdy dla wielu ludzi przyszłość nie ma znaczenia, tworzą system gospodarczy i finansowy, który niszczy przyszłość.
Nie chodzi tylko o zadłużanie się w bankach, ale o eksploatację zasobów naturalnych Ziemi bez żadnych ograniczeń. To nie może się dobrze skończyć. Jeśli człowiek sam nie ograniczy konsumpcji (a nie wygląda na to, aby miał ograniczyć), zrobi to sama planeta. Jak pokazują analizy i symulacje przyszłości, w ciągu najbliższych kilkunastu lat należy się spodziewać katastrofalnych efektów.
Powyższe cytaty jak i następne pochodzą z wywiadu Nic już nie poradzimy.
Satysfakcjonujące cele wzrostu ilościowego mogą być źródłem ogromnych zysków dla organizacji, które reklamują się w mediach. Satysfakcjonujące cele jakościowe nie oferują tego samego potencjału zysku, przynajmniej w krótkim terminie. Zatem reklamy stymulują wzrost fizyczny. Jesteśmy w kieracie, który obraca się coraz szybciej, ale prowadzi donikąd. Aby wytworzyć coraz większą ilość dóbr fizycznych, ludzie, kultura i środowisko zostały zdegradowane w sposób uniemożliwiający im zapewnienie satysfakcji jakościowej, którą dawały niegdyś. Aby zastąpić te utracone wartości – spokój, wspólne obcowanie, piękno, zdrowe środowisko itp. – konsumujemy coraz więcej dóbr fizycznych. A to degraduje nasze środowisko i kulturę jeszcze bardziej.
Poniesiemy porażkę, ponieważ wzrost standardów życia i liczebności populacji jest znacznie większy niż oszczędność na wydajności i alternatywnych źródłach energii. Dlatego emisje CO2 będą rosły nieprzerwanie.
Technologia to tylko narzędzie. Jak już wspomniałem wszystkie narzędzia odzwierciedlają wartości i cele osób lub organizacji, które ją opracowują. Ze względu na to, że dominujące wartości i cele są krótkoterminowe, egoistyczne i skoncentrowane na wskaźnikach ekonomicznych nie ma żadnego sposobu na uniknięcie upadku.
Nawet jeśli uda nam się dramatycznie zwiększyć wydajność wykorzystania energii, zastosowanie źródeł odnawialnych, a także ponieść wiele bolesnych wyrzeczeń, aby ograniczyć konsumpcję, nie mamy żadnych szans na przedłużenie życia obecnego systemu. Produkcja ropy zmniejszy się w przybliżeniu o połowę w ciągu najbliższych 20 lat (…) Proces zachodzi zbyt szybko.
Oto przykład: mam bogatą sąsiadkę. Jej rachunek za prąd pochłania powiedzmy 1 procent dochodu. Pewnego dnia uderza huragan Sandy i dom traci zasilanie. Czy jakość życia sąsiadki spadnie o 1 procent? Nie. Jedzenie zepsuje się, światła pozostaną wyłączone, praca będzie niemożliwa. To katastrofa. Proszę się rozejrzeć wokoło. Krzesła, okna, światła – wszystko jest tu z jednej przyczyny: korzystamy z taniej energii.
Bogaci mogą wykupić się z wielu opresji. Koniec paliw kopalnych będzie przebiegał stopniowo. Ale zmiana klimatu i tak uderzy w kraje uprzemysłowione bez względu na pozostałe okoliczności. Zapis geologiczny wyraźnie demonstruje, że globalna temperatura nie wzrasta w sposób liniowy. Skacze. Kiedy tak się stanie, upadek nastąpi natychmiast. Oczywiście to nic nowego. Społeczeństwa powstają i upadają od wielu tysięcy lat.