Cudu!

Wyprowadzam się na duchową pustynię. Patrzeć tępo w ścianę, to nie wykroczenie. Nie myśleć o niczym przez trzy godziny to nie przestępstwo. Nie odzywać się do nikogo przez pół dnia, nie odpowiadać na pytania, nie reagować, ignorować, nie odwracać się na zawołanie, nie być gotowym do pomocy, nie zgadywać niczyich chęci, przechodzić obok, mimo, nie kojarzyć, nie pamiętać, nie wiedzieć – ach, nie wiedzieć! – ba, nie widzieć!! – to nie zbrodnia. To ulga, wytchnienie, nadzieja, przeświadczenie, wizja, objawienie, przywilej, olśnienie, fenomen, odkrycie, cud…!

Cudu trzeba, cudu! Obłoku, który zasłoni przed faraonem, czerwonego morza, które zaraz się rozstąpi*, łagodnego powiewu na Horebie** wśród pękających skał. Pustyni i twardych kamieni zamiast chleba***, by przeżyć, odżyć, odrodzić się, ponowić, przypomnieć siebie, odtworzyć to najważniejsze, co wymknęło się z rąk, zniknęło z pola widzenia, zagłuszone w tumulcie i wrzawie.

Reset, gdzie jest klawisz reset! Zaczynamy od początku, lepszego początku, lepsze życie, niż kiedykolwiek.

 

 

* obłoku, który zasłoni przed faraonem, czerwonego morza, które zaraz się rozstąpi – przywołanie historii wyjścia Izraelitów z Egiptu

** łagodnego powiewu na Horebie – nawiązanie do podróży Elijasza

*** pustyni i twardych kamieni zamiast chleba – przywołanie czterdziestodniowego postu Jezusa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *