Z wędrówki. Obraz powraca w wyobraźni jako wspomnienie, wiele dni po tym, jak pojawił się tam, za zakrętem. To była długa prosta na stromym, zalesionym zboczu. Las rzedł, zastąpiła go wysoka trawa i młode drzewka. Stare, wysokie, które rosły wzdłuż drogi, zostały ścięte na różnych wysokościach, jakby drwal przykładał piłę według własnej, nieprzewidywalnej fantazji. Pozostały kikuty pni. Panorama, jaka się za nimi rozciąga, nasuwa pewien wniosek – drzewa zostały złożone w ofierze, na rzecz widoku z doliną i górami w tle.