Myślę o tym, że zbliżają się Święta. Mikołajki tuż za nami. Myślę o kilogramach słodyczy, które moje dzieci dostają w paczkach, prezentach.
W grudniu nasz rodzinny program ograniczania cukru załamuje się. Ciągle wielu ludzi uważa, że aby zrobić przyjemność dzieciom, trzeba kupić im coś słodkiego. Tworzy się lawina, powódź słodyczy. Moje dzieci, z różnych źródeł, dostają ich całe siatki. Tymczasem to nie te czasy (jak np. 30 lat temu), kiedy czekolada w domu była wydarzeniem. Teraz toniemy w słodyczach, są nam one proponowane na każdym kroku, przy każdej okazji.
Zdrowy człowiek nie zdaje sobie sprawy, jak ogromny wylew insuliny do krwi powodują nie tylko batoniki i czekoladki, ale wody smakowe czy zwykłe słone paluszki, bo są zaprawiane cukrem. Ja, diabetyk, widzę to na glukometrze, widzę, jak słodycze destabilizują organizm nawet na kilka dni. Wy, zdrowi, o tym nie wiecie, bo Wasz organizm automatycznie radzi sobie z tym, co mu serwujecie – dopóki jest sprawny.
Pomóżmy sobie w walce z uzależnieniem. Zamiast słodyczy – zabawa edukacyjna, książka, wycieczka w ciekawe miejsce, trochę ruchu na świeżym powietrzu, w promieniach słońca.