Zaobserwowaliśmy granicę życia. Dokładniej: granicę śmierci. Jeszcze inaczej: koniec życia. W zasadzie to nie koniec życia w ogóle, tylko jednego życia, co wynikło zapewne z ekspansji innego życia. Bywa, że jedno życie działa przeciwko innemu życiu. Dlaczego tak jest, to rzadko nawet przychodzi takie pytanie do głowy. A co dopiero jakieś próby odpowiedzi.
Wygląda na to, że namnożone bakterie (albo wirusy) w płucach naszego chomika doprowadziły do zatrzymania jego funkcji życiowych. Proste. Trochę bardziej skomplikowany byłby nieco tylko dokładniejszy opis tego, jak się to stało. Nawet mnie to ciekawi. Przecież taki chomik to skomplikowana struktura, i nie statyczna, lecz dynamiczna. Zachodzą w niej (oczywiście w żywym chomiku) setki, tysiące, chyba trudno policzalna liczba procesów. Coś z czymś się łączy, coś wędruje po organizmie, coś się kurczy coś rozwiera, a to wszystko razem nazywa się określeniem: chomik żyje. Z zewnątrz widać to tak, że się rusza, oddycha, biega, wysuwa pyszczek w nadziei na jedzenie i tak dalej.
Chomik to w ogóle niezłe urządzenie. Futerko, łapki, malutkie uszy. Co tam będę wyliczał. Żył własnym życiem. Spał w dzień, w nocy biegał, jak spaliśmy. Zbudzony nagle w południe odgryzał się wściekle, prawie przegryzał nam palce. Gdyby tak rozpatrzeć celowość takiego systemu jak chomik, to nie jest ona zbyt jasna. Żyje a potem umiera. I co z tego. Ciekawe, że nawet najdokładniejszy opis jego funkcji życiowych, które doprowadziły do powstania futerka, łapek, uszu i lekko wścibskiego pyszczka, a potem zostały przyhamowane i w końcu zatrzymane z powodu skomplikowanych zależności i interakcji z innymi organizmami żywymi (nota bene bez porównania mniejszymi od niego samego), nie zbliżyłyby nas (przeczuwam) do poznania celowości jego istnienia.
Uściślijmy, chomik ciągle istnieje. W tym momencie jest w korytarzu.
Tak więc zgłębianie samego mechanizmu, sposobu funkcjonowania chomika, wraz z jego biologiczną genezą i epilogiem, wydaje się zajęciem hobbystycznym, bo nie zbliżającym do kwestii zasadniczej. O wiele bliżej tej kwestii zdaje się prosta obserwacja: chomik jeszcze pół godziny temu się ruszał (bo oddychał), a teraz nie rusza się w ogóle. Możemy jeszcze poczekać, może zacznie się ruszać.
Ale chomik i tak porusza się w naszej wyobraźni. Widzimy, jak biega po podłodze, wychyla mordkę będąc trzymanym w dłoni, trzeba podłożyć drugą dłoń, żeby nie wypadł. Widzimy jak zajada z miseczki. Rusza się teraz czy się nie rusza, czy to ważne, skoro wszyscy wiemy, pamiętamy i ciągle widzimy, że się rusza.