Bardzo lubię to zdjęcie. Już przeszło mi przez głowę kilkadziesiąt argumentów, które udowadniałyby, że jest dobre. Ale za każdym razem przypominał mi się jakiś kontrargument, który z wielkim prawdopodobieństwem byłby wysunięty przez na przykład kogoś z forum fotograficznego, kto od lat zajmuje się fotografią i z pewnością sądzi, że się na niej zna. Nie przeczę, że on się zna na fotografii i że ma prawo się wypowiadać. Zresztą wszyscy mają do wszystkiego prawo. Nastały czasy, że każdy może się wypowiadać. Do rzeczy ludzi tego świadomych dołączają kolejne zastępy. W sumie nie chcę, aby brzmiało to sarkastycznie, ale pewnie trochę brzmi.
Chcę wyrazić to, że nie zamierzam dyskutować z nikim o wartości tego zdjęcia. Nie będę udowadniał, jakie ono jest w mierze obiektywnej, na skali tzw. wartości fotograficznych. Chcę sobie myśleć to, co chcę o tym zdjęciu, w końcu to mój blog. A co myślę? Mam napisać? „No pewnie, że napisać, skoro to twój blog to pisz” – zabrzmiał mi skądś głos Wieśka. Wieśka dziś nie ma, nie przyszedł, ale to nie przeszkadza mi słyszeć jego głos tak, jakby był. Tak więc Wiesiek namawia mnie, żebym napisał. Dobrze.
W tym obrazie zastanawiające jest to, że chłopak tak dokładnie wkomponował się w ramki stworzone przez słupki i cienie. Jego głowa i łokieć niemal dotykają ciemnych linii, a cień stopy – linii cienia na nawierzchni. To precyzyjne dopasowanie nie może być przypadkiem. To jest znak, że dzieje się tu coś tajemniczego, niezwykłego. Tworzy się inny świat, raczej przejście do innego świata. To, co było na tym boisku to jedno, a co powstało na zdjęciu – to już coś innego.
Idźmy dalej. Na potwierdzenie postawionej tezy znów kolejny element, który nie może być przypadkiem. Jego wzrok przesuwa się za skośną linią w dół, a potem wraz z cieniem podąża do piłki. W tę przestrzeń zamkniętą pionowymi i skośnymi liniami chłopak wpasował się świetnie. A mimo to nie traci nic ze swojego pędu. Choć przestrzeń jest tu zamknięta, to tło dodaje jej, w dziwny sposób, przestrzeni. W ten sposób łączą się tu jakoś sprzeczności. Ogrom pionowych linii w tle, które są wyraźnie uporządkowane, nasuwa przypuszczenie jakiejś zmowy. Ale to nie jest zmowa, tylko właśnie ten inny świat.
Gdyby zrobić zdjęcie pod innym kątem, z innego miejsca, to w kadrze znalazłyby się dziwne, obce, nieuporządkowane elementy, których było tam pełno. Ale się nie znalazły, czyli wy, patrząc, nie macie o nich pojęcia. Nie istnieją dla was. W przestrzeń składającą się z pionowych, skośnych i poziomych linii wpada chłopak goniąc za piłką. To ciało obce, nie z tego świata. Piłka nie ma swojego odpowiednika w żadnym innym elemencie na zdjęciu. Chłopak pędzi, żyje, ale nie burzy konsekwencji tego świata. Tak właśnie tam byliśmy, Beniamin i ja.