Gołębie

Jeden akapit, choć jeden akapit…

Widziałem gołębie. Od czasu, gdy przestałem odwiedzać Kraków a zacząłem w nim mieszkać, przestałem zwracać uwagę na gołębie. Z wyjątkiem dwóch momentów. W jednym, gdy dotarło do mnie, jak bardzo brudzą krakowski Rynek, w drugim, gdy chciałem wypróbować aparat fotograficzny.

(To oczywista nieprawda, co napisałem powyżej, ale przecież w pisaniu nie chodzi o fakty.)

O gołębiach przypomniałem sobie znów chyba wtedy, kiedy chciałem sprawdzić aparat. Pstryknąłem z głupia frant trzy zdjęcia. Jedno potem skasowałem, zostały dwa. A na tym, które widzicie poniżej, usnąłem kawałek pompy, która jest na krakowskim Rynku przy Muzeum Historycznym. Osłabiłem rysy krawężnika w oddali oraz usunąłem fragment pnia drzewa, który spomiędzy nich wyrastał. Na górnej krawędzi zdjęcia był jeszcze fragment kamiennej ławki, też go usunąłem. Potem pomyślałem, że resztki krawężnika też usunę. W fotografii również nie chodzi o fakty, przeważnie. Nie mam już siły, żeby opisywać teorię tego, co powstało, choć czuję, że jakaś mi się tli. Po co to robię? Żeby za chwilę położyć się spokojnie i od razu zasnąć.

Gołębie na krakowskim Rynku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *