bez planu, błogosławiony

Teksty na zamówienie. Teksty w konkretnym celu. Teksty utrzymujące pewien poziom. Teksty nie gorsze, ale coraz lepsze. Rozwój, dbałość, plan, struktura, forma, treść. Tak nie można na dłuższą metę, tak nie można zawsze.

Po powrocie do domu wreszcie nie zostaje nic do zrobienia. Nic konkretnego. Wtedy, wreszcie, można wyruszyć w podróż, choć, według zdrowego rozsądku, nie należałoby nigdzie wyruszać, lecz spać. Ale jak spać, kiedy właśnie teraz, dopiero teraz, można by wyruszyć.

 

Weary with toil, I haste me to my bed,
The dear repose for limbs with travel tired;
But then begins a journey in my head…


Shakespeare, Sonnet 27

Strudzony drogą, wierzę, że odnowię
Siły, gdyż łoże do spoczynku wzywa;
Lecz rozpoczyna się podróż w mej głowie…

tłum. Maciej Słomczyński

Za oknem, gdyby skręcić w prawo, dochodzi się do wysokich iglaków. Prawie trzydzieści lat temu posadził je ojciec z wujkiem. Potem – przerosły nas wszystkich. Słyszę je teraz, strugi wiatru grają na igłach frazy, lekko śpieszne andantino. Zebrałbym się i wyszedł na zewnątrz, i potem – zaraz w prawo.

– Ale jakbyś wyszedł – zapytałby sąsiad – okno i balkon masz na pierwszym piętrze!
– Drogi sąsiedzie – nie zwlekałbym z odpowiedzią – ja myślą wychodzę, po cienkich szczebelkach wiatru, on mnie niesie, pewnie; i od razu skręcam w prawo, pod iglaki.
– No dobrze już, dobrze, późna pora – sąsiad odpowie – nie spierajmy się, wychodź zatem, myślą ci nie zaszkodzi, skoro do wiatru masz skłonność. Iglaki grają, i ja słyszę.

I tak stanęliśmy, ja w strugach wiatru, sąsiad wychylił wzrok zza ganku, potem schował się znowu i tak został, ja poszedłem na wprost. Pomachały mi drobne gałązki i ciemnozielone igły, zostawiłem je z tyłu. Wrócę tu przed świtem, zanim wiatr ucichnie, by po jego ostatnich powiewach wspiąć się na balkon i położyć, uspokojony.

noc fot. Piotr Kubic

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *