Siadam do klawiatury, ale nie fortepianu. Mam przed sobą rzędy liter. Ubolewam, bo składać wrażenia ze słów jest trudniej, niż z dźwięków. Dźwięk to czyste uczucie, dopiero ich połączenie może wnieść trochę intelektu. Ale pojedyncza litera to zupełnie nic. A słowo – to już zbyt wiele, to całe znaczenie. By oddać emocję trzeba je odrzeć z tego najprostszego, prymitywnego znaczenia, które każdemu się w pierwszym momencie kojarzy. A odrzeć można tylko stawiając obok inne słowa – zaskakujące, niepasujące, dziwne, ale jednak połączone z tym pierwszym pewną konsekwentną nicią, tylko że w zupełnie inny sposób, niż to robią wszyscy. To już łatwiej zagrać kilka dźwięków, by zostawić swój ślad, nawet jeśli koślawy.
Zamiast ubolewać – pisać. Albo grać. Koniec kropka.