Głowa mojego syna jest gorąca, a w wyobraźni widzę zimne ślady opon na śniegu, tuż przed naszym domem. Każdy z tych śladów jest jak kanion, jeden obok drugiego. Gdyby być krasnoludkiem, można by podróżować przez nie cały dzień. Beniamin usiadł mi na kolanach, ale myśli o czymś innym, o co nie jestem w stanie go zapytać. Ledwo zapytam, a już myśl ucieknie, wiem, że tak będzie, mam tak samo. Więc nie pytam, patrzę i wiem, że jest gdzie indziej, niż na moich kolanach, i tuli się do mnie, a nie tuliłby się, gdyby nie był myślami gdzie indziej… Może przemierza, jako krasnoludek, śnieżne kaniony na naszym podwórku.