Przeszedłeś już jakąś drogę, i po prostu wiesz. Wiesz, bo widzisz, jak to funkcjonuje, jaki jest mechanizm. I trafiasz na ludzi, którzy są dwie mile wcześniej niż Ty, i nic na to nie poradzisz. Nie dogadasz się z nimi, nie pokażesz im, na czym polega sprawa. Jedyne co możesz, to po prostu odpuścić.
Jest pewien rodzaj bezwzględności, który okazuje się miłosierdziem. Janusz, wspominam Ciebie (czasem twoje myśli – bardzo) i to, jak powiedziałeś mi kiedyś: „już nie lituję się nad młodymi dziewczynami, które przychodzą do mnie i mówią, że chcą śpiewać; robię im przesłuchanie i jeśli trzeba, mówię wprost: lepiej, jeśli będziesz sprzedawać marchewkę”.
Oby znalazł się dobry Anioł, który by potrafi mi to w czas powiedzieć.