dzieło nabrzmiewa

Coś jest na rzeczy. Nabrzmiewa wewnątrz, trudno wyczuć, czy to z lewej, tam, gdzie śledziona, czy może coś od wyrostka… Korzonki? Raczej nie. Czasem dźga w prawej stopie, w centrum, tam, gdzie rejon ma wątroba, albo tuż obok kostki, co wskazywałoby na węzły chłonne trzewne.

Czuję podczas mycia naczyń, coś się zbliża. Chciałbym tępo patrzeć w mgłę za okno, może wręcz z butelką piwa, w słuch z szmerem wody w kaloryferze, w oczach pierwszy śnieg tej zimy. Na zielonych jeszcze jej liściach, brzozy tylko trochę ode mnie młodszej, na wyciągnięcie ręki poza okno, pod zaśnieżonym listowiem, ująć ją w talii. O niczym nie wiem, przedmioty lecą mi z rąk, nie nadążam odpowiadać dzieciom. Tak, z pewnością coś się zbliża, wypłynie, prędzej czy później, w postaci dzieła. Czy fotografii, czy kompozycji muzycznej, może jednak na piśmie? Nie wiem. Ale coś jest na rzeczy. Eseju o twórczości ciąg dalszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *