Lato wyczerpuje swe siły. Jeszcze trochę i będzie ratować się ich ostatkiem. A my – myślą o dwóch, trzech choćby dniach w ciepłym słońcu i feerii kolorów – od żółtawej zieleni po głębokie bordo. Aż one wszystkie opadną, i mokre zmienią się w smutną bryję.
Coś mam wewnątrz, ale nie potrafię tego opisać. Może jutro.