Rumunia. Za każdym razem, gdy do niej przyjeżdżam, jest coraz bliżej. Jeszcze do niedawna na myśl, że mógłbym tu mieszkać, czułem się nieporadnie. To mija. Może dlatego, że mówię z coraz większą łatwością, jednak. Odruchowo wyrzucam z siebie całe zdania – w sklepie, na ulicy, w domu.
Kiedy mija fascynacja, łatwiej żyć tak po prostu. Zupełnie jak z kobietą. A chciałoby się zatrzymać i jedno i drugie: móc spokojnie prowadzić mnogość codziennych spraw, a nie stracić ekscytacji – Rumunią.
Co jest w niej ekscytującego? Chyba najbardziej moja własna przeszłość, która w Polsce już odeszła, a tutaj jeszcze trwa w tak wielu miejscach. Widać ją w sposobie podłączania kabli na ulicznych słupach, na niezabezpieczonych chodnikach, z których można spaść gdzieś nagle, w ładnych z daleka akademikach, (w jednym z nich mieszkamy), które wewnątrz są pełne bylejakości.
Widać ją w tym żalu, że gdyby choć trochę bardziej się przyłożyć, to woda nie ciekłaby spod prysznica, drzwi domykałyby się lekko, szafki nie pachniały starocią. Ale zaraz myślę sobie, że w Polsce ta bylejakość i marnotrawstwo też jest, tylko trochę na innym poziomie. Więc skoro to tylko kwestia poziomu, to niewielka kwestia.
Zresztą tam, gdzie w Rumunii się coś buduje, buduje się świetnie. Dziś na parkingu pod centrum handlowym dostałem bilecik z automatycznie rozpoznanym numerem naszego samochodu. Pierwsze trzy godziny postoju były gratis, więc przy wyjeździe bramka otworzyła się sama – parking „wiedział”, że to ja jadę, i że może mnie wypuścić.
Kupując starter telefonii komórkowej za 25 złotych dostaję 100 minut do wszystkich sieci i 1000 minut w mojej sieci. Nic dziwnego, że ludzie rozmawiają tu na umór. Nowoczesne centrum sportowe w Târgu Mureș zostało wybudowane przez miasto; wstęp na otwarty zespół basenów jest bezpłatny po godz. 19:00. Widziałem jedyny w swoim rodzaju basen kryty „balonem”, czynny przez cały rok, gdzie wstęp kosztuje 8 zł za 90 minut. Ponieważ „balon” ma dwie warstwy, na basen prowadzi śluza powietrzna.
Lecz artykuły w hipermarketach kosztują tyle, co u nas, albo i więcej. Prezent na wesele rumuńskie (sprzęt AGD) kupiliśmy w Polsce. Wszystko to, co znamy u nas, co przyszło z Zachodu, jest w Rumunii, ale nieco droższe. Również gaz LPG do samochodu. A ich zarobki to 40% naszych.