Gdzieś, chyba w górze, ogromna kropla nadyma się,
uczepiona spustu tonącego w ciemności, i gdy jej miara nadejdzie, pęka,
rozpryskuje w niepoliczonych okruchach, z których każdy staje się skwapliwie i zręcznie podobieństwem matki. Spadając w dół tupią o
asfalt, armia biegnących krasnoludków: klaszczą i skaczą, bo właśnie
ulica jest pusta. To dżdżysty wieczór.
– I oto, proszę państwa! zbliżamy się do jednego z nich, właśnie
przycupnął na skraju drogi tuż tuż przy krawężniku, jest wyraźnie
zmęczony, oddycha ciężko, lecz uśmiecha się, podchodzę właśnie do niego z
mikrofonem, zaraz będę mógł zadać pierwsze pytanie: Witamy na
Ziemi! Jak się pan czuje?
– Wspaniale.
– Tylko pogratulować! Może kilka słów dla naszych słuchaczy, którzy chcieliby się dowiedzieć, jak tam na górze?
– Ciemno.
– Tak, to zrozumiałe, o tej porze dnia, w zasadzie nocy. To może kilka
słów na temat naszej obecnej sytuacji, na pewno pan wie, Euro 2012…
– Nie.
– Nasza rodzima drużyna poradziła sobie ostatnio nieźle, tak, wiemy,
państwo jesteście internacjonalni, ale w końcu wylądowaliście u nas…
– Człowieku, daj mi spokój.
– A kilka słów o sytuacji ekonomicznej, to na pewno odbiło się echem – Hiszpania słabo, Grecja idzie do urn, u nas reformy kontynuowane…
– Czyżby? Nie jestem w temacie.
– To może chociaż krótkie podsumowanie sytuacji politycznej?
Ludek sztywno podniósł się, ugiął raz jedną, raz drugą nogę, podskoczył z wysiłkiem raz i drugi, trzeci… rozkręcił się jakoś i w podskokach dołączył do swoich kolegów.
– Dziękuję za rozmowę! A teraz przekazuję głos do studia. Dalsze wiadomości.