Po co cd.

Następnego dnia, w upalne popołudnie w centrum miasta, zaraz po tym, jak skręciliśmy w lewo na Zator, zobaczyłem starą kobietę, idącą chodnikiem naprzeciwko nas. Była lekko przygarbiona, jak to w tym wieku często bywa, ale bardzo zadbana, o wyraźnych zmarszczkach, białej skórze, siwych i długich włosach spiętych z tyłu. Ubrana w lekkie ubranie kogoś, kto wybrał się na dalszą przechadzkę albo krótką wędrówkę, szła powoli, ale stanowczo, ze spokojem na twarzy. Coś we mnie drgnęło, żeby zatrzymać samochód i zadać jej to pytanie: "no i po co pani idzie i dokąd, jaki to ma sens, przecież domyślam się, że dla pani do spory wysiłek, nogi z pewnością ledwo się wloką, w głowie zawrót, brak tchu w piersi, tu i tam ślady po operacji, i nie za dobrze pani widzi i w ogóle ile samozaparcia trzeba, żeby zrobić coś, co nie jest konieczne – tak się zebrać, umyć, ubrać i wyjść! Czy nie lepiej się położyć, szybko zniedołężnieć do reszty i umrzeć?" Ale wszystko stało się tak szybko, minęliśmy ją już, a we mnie powstało szybkie wrażenie, że ona dokładnie wie "po co". Tak więc tym bardziej powinienem ją zapytać! Wracać? Nie. Bo mam przeczucie, że ona i tak nie mogłaby mi tego wyjaśnić. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *